" Szukałam pod łóżkiem, w szufladzie i kuchni,
ale nie mogę nigdzie
znaleźć chęci do
do życia "
Alicja
Tak na prawdę Malinowska ma wszystko. Męża, dziecko, dom, ale czegoś jej mimo wszystko brakuje.Tak na prawdę nie czuje takiej miłości, jaką dawał jej te parę lat temu Kamil. Chciałaby teraz wtulić się w jego ramiona, ale tak na prawdę nie może. Ma Michała, kocha go i on jest dla niej najważniejszy ... ale czy aby na pewno? Jest szczęśliwa z nim?
Alicja wstała bardzo wcześnie. W nocy nie mogła zasnąć. Wciąż dręczyły ją koszmary nocne i to, że tak łatwo poddała się. Michał nie odbierał od niej telefonów i nie wiedziała jak czuje się jej córka. Wstała i poszła do łazienki w celu ogarnięcia się. Całą noc płakała. Po mimo tylu ludzi wokół niej ludzi ona czuła się samotna. Musiała ponownie spotkać się z Kamilem, ale nie ... po co miałaby tam znowu iść ? Żeby znów uciec ? Bez sensu.
- Chyba wrócę - pomyślała.
Postanowiła coś zjeść, ostatnio miała z tym problem. Wyszła z pokoju i nie dowierzała własnym oczom.
- Chyba wrócę - pomyślała.
Postanowiła coś zjeść, ostatnio miała z tym problem. Wyszła z pokoju i nie dowierzała własnym oczom.
- Tu są skoczkowie - powiedziała do siebie szeptem.
Była bardzo zaskoczona, ale bała się spotkania z Kamilem. Wstydziła się spojrzeć mu w oczy. Nic nie mogła zrobić. Gdy szła do jadalni, nagle złapał ją ktoś za rękę. Okazał się to być Stoch.
- Czemu wczoraj uciekłaś ? - zapytał zawiedziony.
- Kamil..zrozum..-nie dokończyła bo skoczek ją zaskoczył.Wziął ją za rękę i poprowadził w kąt, tam gdzie nikogo nie było.
- Co się tak na prawdę stało? Już wiem, że mam córkę, tylko dla czego nie chcesz mi powiedzieć wszystkiego?- zapytał spoglądając prosto w oczy dziewczynie.
Czuła, że musi mu wyznać całą prawdę, tylko jak ? Zadzwonił jej telefon, wyciągnęła go z kieszeni od spodni i spojrzała na wyświetlacz " Michał".
- Przepraszam, to Michał - i zniknęła z oczu Stocha.
- Halo ? - zapytała do słuchawki.
- Cześć Ala - powiedział Michał - byłem zajęty papierami, co chciałaś ? - zapytał bez emocji.
- Jak czuje się Zuza ? - zapytałam.
- Dobrze. Słuchaj muszę kończyć, zadzwonię później. - i rozłączył się.
Tak. Właśnie takie były rozmowy Alicji z Michałem. Bez uczuć, krótkie, na temat. Nie mówił jej, że tęskni, tylko, że ma pracę i nie ma czasu. Chciała by wrócić do Berlina, ale nie może.
Szukała cały dzień Kamila, ale nie mogła go znaleźć. Pytała się Maćka i Piotrka - najlepsi przyjaciele Stocha, ale również go nie widzieli. Bała się o niego, potrzebowała go. Siedziała w swoim pokoju na fotelu, z kubkiem herbaty czytając książkę. Czekała aż Kamil wróci i powie mu całą prawdę, że pomoże Zuzi wrócić do zdrowia. Nie chciała ideału, ani księcia z bajki. Chciała człowieka, któremu bez obaw odda swoje serce.Chciała Kamila! Nie nie mogła się do tego przyznać.
Znalazła go dopiero ok 21. Wracała właśnie ze spaceru, siedział na ławce, wyglądał jakby na nią czekał.
-Porozmawiajmy. Chcę znać prawdę.
-Dobrze, ale chodźmy lepiej gdzieś, gdzie nie obserwują nas Twoje fanki- wskazała głową na grupkę małolat.
Udali się do pokoju Malinowskiej. Dziewczyna zrobiła obojgu kawę i postawiła na stoliku przy oknie.
-Więc?-usłyszała głos Stocha.
-Kamil..-nie wiedziała od czego ma zacząć. Kiedy tylko myślała o chorobie małej jakaś wielka gula rosła jej w gardle, nie mogła wtedy powstrzymać płaczu, Tak było i tym razem.
-Boże Ala co jest?- Kamil kucnął przy niej.
-Zuzia.. nasza córka..
-Co z nią?!
-Jest chora, ma białaczkę.. Kamil potrzebny jej Twój szpik- spojrzała mu w oczy.
-Jezu Ala.. nie, powiedz, że to kiepski żart.
-Kurwa chciałabym żeby tak było! Okazało się to rok temu jak byliśmy na wakacjach.. Mój szpik ani moich rodziców nie może być.. Kamil ty jesteś jej nadzieją i ostatnią deską ratunku!-szlochała.
Kamil wstał i pociągnął za sobą Alę. Dziewczyna patrzyła zdezorientowana co on robi..on zaczął ją pakować.
-Boże co ty robisz?!-podniosła głos.
-Pakuję Cię! Jedziemy do małej- uśmiechnął się.
-Dziękuję-odetchnęła z ulgą- Dziękuje.
-Nie dziękuj mi.. Ala do jasnej cholery! Przecież Zuza to też moje dziecko tak? I chyba o to chodzi w byciu rodzicem.. Trzeba się poświęcać dla tej małej istoty, być przy niej, kochać bezgranicznie..Więc nie dziękuj już więcej.
-Co byś zrobił te trzy lata temu gdybym Ci powiedziała, że jestem w ciąży?-zadała to pytanie gdy byli już w pokoju Kamila i tym razem on pakował swoje rzeczy.
Milczał. Ala już myślała, że nie usłyszy odpowiedzi na to pytanie jednak się myliła.
-Kochałbym Ciebie i naszą córkę miłością bezgraniczną, bezinteresowną, zająłbym się wami. Zamieszkalibyśmy razem.. Oświadczyłbym się Tobie, ślub byłby w kościele w górach. Zuzi kopiłbym psa,kota co tylko by chciała... Tak to bym zrobił.-mówił patrząc gdzieś w punkt za oknem .
Ala kolejny raz tego dnia płakała. Tym razem żałując swoich decyzji z przeszłości.
Może i wygląda jakby mu nie zależało, jakby to, że odeszła nie zrobiło na nim wrażenia, ale to tylko gra. Nawet nie wiesz jak bardzo jak bardzo musi się starać, żeby powstrzymać łzy napływające mu do oczu na jej widok, jak bardzo musi się powstrzymać, żeby nie podbiec do niej i nie rzucić jej się na szyję.. Czułe słowa, gesty i spojrzenia Alicji. Obiecał sobie, że na to już się nie na bierze. Niestety. Tak się nie stało. Tak bardzo ją kochał, że zawsze znalazł usprawiedliwienie na jej złe zachowanie. Pragnął jej, ale to już minęło. Teraz ma wspaniałego męża i dziecko ... ale to było jego dziecko, a nie tego całego Michała. Stoch nienawidził Malinowskiego, ale co on mógł zrobić ? Całe nic ! Być może to jest ten czas, kiedy trzeba wybaczyć sobie błędy i walczyć do utraty tchu ?
Wstał bardzo wcześnie. Janek - jego współlokator i najlepszy przyjaciel jeszcze spał. Następne zawody w Klingenthal. Jutro rano mają samolot, a wieczorem kwalifikacje.
Zegar właśnie wskazywał godzinę dziewiątą. Czas najwyższy na śniadanie. Janek jeszcze spał. Kamil ogarnął się i postanowił udać się na śniadanie.Gdy szedł zobaczył w tłumie Alicję. Nie dowierzał. Zobaczył ją ! Tą piękną i drobną istotę. Była smutna, można było powiedzieć, że załamana. Podszedł do niej i złapał ją za jej gorącą dłoń. Spojrzał jej w oczy, ale ona uciekała od niego wzrokiem. Był już bliski prawdy, co tak na prawdę dzieje się z Zuzią, ale zadzwonił ten jej cały mąż. MĄŻ - wiecie jak to brzmi ? Przecież to Stoch, mógłby mieć miano męża i wspaniałego ojca ale tak nie jest.Dzisiaj jest już całkiem inaczej. Gdy Ala odeszła, zdenerwowany skoczek również odszedł. Wrócił się do pokoju.
- Ej, stary, co ty taki zły ? - zapytał się go Ziobro.
Kamil nic nie odpowiedział. Złapał szybko swoją niebiesko-żółtą kurtkę, trzasną drzwiami i wyszedł. Na dworze było zimno, a śnieg prószył nieubłaganie.
Właśnie teraz, kiedy Kamil wie, że musi zapomnieć, Alicji uśmiech śni mu się co noc, a Jej oczy wpatrują się w niego jeszcze intensywniej.
- Nie pozwolę na to ! - krzyknął Kamil - Nie pozwolę jej zniszczyć przez tego Michała - szepnął.
Odwrócił się i udał się w drogie powrotną. W oczach miał tyle nienawiści i żalu. Postanowił walczyć o nią.
Usiadł na ławce i sklecał słowa jakie ma jej powiedzieć, gdy tylko wróci i ją spotka. Los tak zrobił, ze właśnie szła, cała zmarznięta, a policzki miała czerwone od mrozu.
Znajdowali się w pokoju dziewczyny. Nie wiedział co ona mu powie. Bał się. Zaczęła płakać, a skoczek już nie miał wątpliwości, że to coś złego. Gdy ujawniła mu, że Zuzia ma białaczkę zamarł. Nie mógł w to uwierzyć, myślał, że to jakiś dowcip, żart, ale nie. To była prawda. Gorzka prawda.
Bez wahania zaczął ją pakować jak i po chwili siebie. Musiał w Berlinie być zaraz, teraz. Oddać tej małej krew. Musiała być zdrowa !
Zapukał do pokoju trenera w celu dania mu wolnego.
- Panie trenerze mam wielką prośbę - zaczął Stoch.
- Słucham.
- Nie mogę wystartować jutro w zawodach.
- Słucham ?! Czy Ty siebie słyszysz Kamil ?!
- Muszę oddać szpik córce Alicji. Ona umrze jeśli tego nie zrobię. Ona jest ważniejsza niż jakieś zawody - odpowiedział.
- Kamil, a co ja mam powiedzieć innym, że dlaczego nie wystartujesz ?
- Jestem chory, trener coś wymyśli - nie czekał na odpowiedź.
Wyszedł z pokoju i biegł jak najszybciej do drzwi wyjściowych, pobiegł do Alicji czekającą na niego przed hotelem.
- Samolot mamy za godzinę, szybko - powiedział Stoch
- Czemu wczoraj uciekłaś ? - zapytał zawiedziony.
- Kamil..zrozum..-nie dokończyła bo skoczek ją zaskoczył.Wziął ją za rękę i poprowadził w kąt, tam gdzie nikogo nie było.
- Co się tak na prawdę stało? Już wiem, że mam córkę, tylko dla czego nie chcesz mi powiedzieć wszystkiego?- zapytał spoglądając prosto w oczy dziewczynie.
Czuła, że musi mu wyznać całą prawdę, tylko jak ? Zadzwonił jej telefon, wyciągnęła go z kieszeni od spodni i spojrzała na wyświetlacz " Michał".
- Przepraszam, to Michał - i zniknęła z oczu Stocha.
- Halo ? - zapytała do słuchawki.
- Cześć Ala - powiedział Michał - byłem zajęty papierami, co chciałaś ? - zapytał bez emocji.
- Jak czuje się Zuza ? - zapytałam.
- Dobrze. Słuchaj muszę kończyć, zadzwonię później. - i rozłączył się.
Tak. Właśnie takie były rozmowy Alicji z Michałem. Bez uczuć, krótkie, na temat. Nie mówił jej, że tęskni, tylko, że ma pracę i nie ma czasu. Chciała by wrócić do Berlina, ale nie może.
Szukała cały dzień Kamila, ale nie mogła go znaleźć. Pytała się Maćka i Piotrka - najlepsi przyjaciele Stocha, ale również go nie widzieli. Bała się o niego, potrzebowała go. Siedziała w swoim pokoju na fotelu, z kubkiem herbaty czytając książkę. Czekała aż Kamil wróci i powie mu całą prawdę, że pomoże Zuzi wrócić do zdrowia. Nie chciała ideału, ani księcia z bajki. Chciała człowieka, któremu bez obaw odda swoje serce.Chciała Kamila! Nie nie mogła się do tego przyznać.
Znalazła go dopiero ok 21. Wracała właśnie ze spaceru, siedział na ławce, wyglądał jakby na nią czekał.
-Porozmawiajmy. Chcę znać prawdę.
-Dobrze, ale chodźmy lepiej gdzieś, gdzie nie obserwują nas Twoje fanki- wskazała głową na grupkę małolat.
Udali się do pokoju Malinowskiej. Dziewczyna zrobiła obojgu kawę i postawiła na stoliku przy oknie.
-Więc?-usłyszała głos Stocha.
-Kamil..-nie wiedziała od czego ma zacząć. Kiedy tylko myślała o chorobie małej jakaś wielka gula rosła jej w gardle, nie mogła wtedy powstrzymać płaczu, Tak było i tym razem.
-Boże Ala co jest?- Kamil kucnął przy niej.
-Zuzia.. nasza córka..
-Co z nią?!
-Jest chora, ma białaczkę.. Kamil potrzebny jej Twój szpik- spojrzała mu w oczy.
-Jezu Ala.. nie, powiedz, że to kiepski żart.
-Kurwa chciałabym żeby tak było! Okazało się to rok temu jak byliśmy na wakacjach.. Mój szpik ani moich rodziców nie może być.. Kamil ty jesteś jej nadzieją i ostatnią deską ratunku!-szlochała.
Kamil wstał i pociągnął za sobą Alę. Dziewczyna patrzyła zdezorientowana co on robi..on zaczął ją pakować.
-Boże co ty robisz?!-podniosła głos.
-Pakuję Cię! Jedziemy do małej- uśmiechnął się.
-Dziękuję-odetchnęła z ulgą- Dziękuje.
-Nie dziękuj mi.. Ala do jasnej cholery! Przecież Zuza to też moje dziecko tak? I chyba o to chodzi w byciu rodzicem.. Trzeba się poświęcać dla tej małej istoty, być przy niej, kochać bezgranicznie..Więc nie dziękuj już więcej.
-Co byś zrobił te trzy lata temu gdybym Ci powiedziała, że jestem w ciąży?-zadała to pytanie gdy byli już w pokoju Kamila i tym razem on pakował swoje rzeczy.
Milczał. Ala już myślała, że nie usłyszy odpowiedzi na to pytanie jednak się myliła.
-Kochałbym Ciebie i naszą córkę miłością bezgraniczną, bezinteresowną, zająłbym się wami. Zamieszkalibyśmy razem.. Oświadczyłbym się Tobie, ślub byłby w kościele w górach. Zuzi kopiłbym psa,kota co tylko by chciała... Tak to bym zrobił.-mówił patrząc gdzieś w punkt za oknem .
Ala kolejny raz tego dnia płakała. Tym razem żałując swoich decyzji z przeszłości.
" Uśmiech, to najpiękniejszy
makijaż kobiety "
Kamil Może i wygląda jakby mu nie zależało, jakby to, że odeszła nie zrobiło na nim wrażenia, ale to tylko gra. Nawet nie wiesz jak bardzo jak bardzo musi się starać, żeby powstrzymać łzy napływające mu do oczu na jej widok, jak bardzo musi się powstrzymać, żeby nie podbiec do niej i nie rzucić jej się na szyję.. Czułe słowa, gesty i spojrzenia Alicji. Obiecał sobie, że na to już się nie na bierze. Niestety. Tak się nie stało. Tak bardzo ją kochał, że zawsze znalazł usprawiedliwienie na jej złe zachowanie. Pragnął jej, ale to już minęło. Teraz ma wspaniałego męża i dziecko ... ale to było jego dziecko, a nie tego całego Michała. Stoch nienawidził Malinowskiego, ale co on mógł zrobić ? Całe nic ! Być może to jest ten czas, kiedy trzeba wybaczyć sobie błędy i walczyć do utraty tchu ?
Wstał bardzo wcześnie. Janek - jego współlokator i najlepszy przyjaciel jeszcze spał. Następne zawody w Klingenthal. Jutro rano mają samolot, a wieczorem kwalifikacje.
Zegar właśnie wskazywał godzinę dziewiątą. Czas najwyższy na śniadanie. Janek jeszcze spał. Kamil ogarnął się i postanowił udać się na śniadanie.Gdy szedł zobaczył w tłumie Alicję. Nie dowierzał. Zobaczył ją ! Tą piękną i drobną istotę. Była smutna, można było powiedzieć, że załamana. Podszedł do niej i złapał ją za jej gorącą dłoń. Spojrzał jej w oczy, ale ona uciekała od niego wzrokiem. Był już bliski prawdy, co tak na prawdę dzieje się z Zuzią, ale zadzwonił ten jej cały mąż. MĄŻ - wiecie jak to brzmi ? Przecież to Stoch, mógłby mieć miano męża i wspaniałego ojca ale tak nie jest.Dzisiaj jest już całkiem inaczej. Gdy Ala odeszła, zdenerwowany skoczek również odszedł. Wrócił się do pokoju.
- Ej, stary, co ty taki zły ? - zapytał się go Ziobro.
Kamil nic nie odpowiedział. Złapał szybko swoją niebiesko-żółtą kurtkę, trzasną drzwiami i wyszedł. Na dworze było zimno, a śnieg prószył nieubłaganie.
Właśnie teraz, kiedy Kamil wie, że musi zapomnieć, Alicji uśmiech śni mu się co noc, a Jej oczy wpatrują się w niego jeszcze intensywniej.
- Nie pozwolę na to ! - krzyknął Kamil - Nie pozwolę jej zniszczyć przez tego Michała - szepnął.
Odwrócił się i udał się w drogie powrotną. W oczach miał tyle nienawiści i żalu. Postanowił walczyć o nią.
Usiadł na ławce i sklecał słowa jakie ma jej powiedzieć, gdy tylko wróci i ją spotka. Los tak zrobił, ze właśnie szła, cała zmarznięta, a policzki miała czerwone od mrozu.
Znajdowali się w pokoju dziewczyny. Nie wiedział co ona mu powie. Bał się. Zaczęła płakać, a skoczek już nie miał wątpliwości, że to coś złego. Gdy ujawniła mu, że Zuzia ma białaczkę zamarł. Nie mógł w to uwierzyć, myślał, że to jakiś dowcip, żart, ale nie. To była prawda. Gorzka prawda.
Bez wahania zaczął ją pakować jak i po chwili siebie. Musiał w Berlinie być zaraz, teraz. Oddać tej małej krew. Musiała być zdrowa !
Zapukał do pokoju trenera w celu dania mu wolnego.
- Panie trenerze mam wielką prośbę - zaczął Stoch.
- Słucham.
- Nie mogę wystartować jutro w zawodach.
- Słucham ?! Czy Ty siebie słyszysz Kamil ?!
- Muszę oddać szpik córce Alicji. Ona umrze jeśli tego nie zrobię. Ona jest ważniejsza niż jakieś zawody - odpowiedział.
- Kamil, a co ja mam powiedzieć innym, że dlaczego nie wystartujesz ?
- Jestem chory, trener coś wymyśli - nie czekał na odpowiedź.
Wyszedł z pokoju i biegł jak najszybciej do drzwi wyjściowych, pobiegł do Alicji czekającą na niego przed hotelem.
- Samolot mamy za godzinę, szybko - powiedział Stoch
Witamy was i bardzo przepraszamy za nieobecność, ale święta zapasem a pierniki same się nie upieką xd :D Znalazłyśmy czas i PROSZĘ ! Zostawiamy wam taki o to rozdział :*
Następny już niebawem więc czekajcie :)
Komentujesz = Motywujesz ^.^
Buziaki i WESOŁYCH ŚWIĄT ! ♥
Wam również życzę wesołych świąt a co do rozdziału to jest super
OdpowiedzUsuńŚwietne, jak zawsze z resztą. Każda kolejna część jest co raz bardziej interesująca :* Nie mogę się doczekać ciągu dalszego ☺ /Ania M <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział, w ogóle całe to opowiadanie. Bardzo chciałabym, aby skończyło się dobrze :) Zapraszam z miłą chęcią do mnie :) http://dziekujezakazdachwile.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle ja się pytam gdzie i kiedy następny! :D
Pozdrawiam i zapraszam na Braci Kot do siebie ( http://uczucia-nieznane.blogspot.com/ ) ;*